Drukuj  

Seminaria materiały: luty 2004


Poniedziałek, 21.09.1942 r. Sądny Dzień (Jom Kipur)

Do naszego „shopu” powrócił Żyd, którego wzięto przed trzema tygodniami, pracował jako grabarz w ciągu 9 lub 11 dni w Treblince, uciekł stamtąd w wagonie, którym wywożono odzież zamordowanych. Opowiada okropne i wstrząsające historie. W każdym bądź razie znów mamy żywego świadka ostatecznego losu wygnanych. Według jego słów w Treblince uśmierca się nie tylko Żydów z Warszawy i Guberni, ale z całej Europy, tj. z Francji, Belgii, Holandii i innych krajów. Takiej powszechnej tragedii nie zanotował jeszcze nasz naród na przestrzeni swych dziejów. Na naszym podwórzu modlą się Żydzi, odsłaniają swe zbolałe serca przed Wiekuistym.[...]

Piątek, 25.09.1942 r. Znów ktoś wrócił z Treblinki, niejaki Rabinowicz. Opowiada rzeczy, od których włosy stają dęba. Mordują wszystkich bez wyjątku.[...]

Niedziela, 27.09.1942 r. Wracając spędziłem wieczór u Wasserów [u Hersza i Blumy Wasserów]. Był tam Rabinowicz, krewny Rabinowicza, który powrócił z Treblinki. Godzinami opowiadał o grozie Treblinki. Główne spostrzeżenie: doszło do tego, że Żydzi bardziej się boją Niemca niż śmierci. Przytoczone przez niego fakty wskazują na słuszność jego spostrzeżenia. „Groby dla Führera”. Zupełnie nagie kobiety idą do łaźni – domu śmierci. Stan zwłok zamordowanych. Czym uśmiercają ludzi? Zwykłą parą. Śmierć następuje po 7-8 minutach. Po przybyciu każe się im zdjąć obuwie. Obwieszczenie na podwórzu: „Warszawiacy... .”

A. Lewin, Dziennik z getta warszawskiego, BŻIH, nr 22/1957, s. 95, 104-105]

Eliasz Gutkowski, który najprawdopodobniej protokółował spotkanie z Nowodworskim, zaczął notować tekst w języku żydowskim i pierwsze zdania opisu sporządził starannie, ale po krótkim czasie przeszedł na język polski i resztę relacji spisał w tym języku, stosując zapis uproszczony i dość nieczytelny, gdyż nie mógł nadążyć za opowiadającym. Wydaje się też, iż łatwiej mu było szybko notować po polsku niż po żydowsku, mimo, że oba języki znał bardzo dobrze. Na tym przykładzie widzimy, że notatki sporządzane podczas wywiadów wymagały dalszego opracowania nim stały się tekstem przeznaczonym do wykonania czystopisu. Tych roboczych notatek, czy brudnopisów w większości nie znamy, czyli mogły być one niszczone po zrobieniu z nich odpisów lub przechowywano je oddzielnie. Także nie wiemy jaki los spotykał autografy tych relacji, z których wykonano w „Oneg Szabat” odpisy, a nie zachowały się w Archiwum ich oryginały. Czy były one gromadzone przez „Oneg Szabat” i przechowywane w innym miejscu, niż odpisy i uległy zagładzie, czy też po wykonaniu odpisu wracały do autorów? W Ring. II tekstów autorskich relacji mamy więcej, gdyż Centrum „Oneg Szabat” nie miał już po lipcu 1942 r. możliwości prowadzenia prac dokumentacyjnych (spisywania relacji i kopiowania) na taką skalę jak wcześniej. Na jesieni 1942 r. starano się przede wszystkim gromadzić gotowe już teksty autorskie. To nie znaczy, że zupełnie zaniechano kopiowania dokumentów i spisywania wysłuchanych relacji.

Odpisy wykonywane przez współpracowników „Oneg Szabat” z różnych dokumentów można podzielić na dwie grupy. Do pierwszej zaliczymy, te sporządzane w jednym egzemplarzu, dla których podobnie jak dla dokumentów oryginalnych - zgodnie z przyjętymi zasadami w Archiwum – robiono dodatkowe odpisy, w celu uzyskania kolejnych egzemplarzy jednego dokumentu. W drugiej grupie można umieścić odpisy sporządzane jednorazowo w kilku egzemplarzach, przeważnie w 2, 3 lub 4 egz. ręcznie lub na maszynie. Do tych odpisów rękopiśmiennych wykorzystywano najczęściej papier przebitkowy, którego arkusze (A4) składano na pół, umieszczając między arkuszami kalkę ołówkową. Warto tu zauważyć, iż dużą część odpisów zrobiono na dobrej jakości, jednakowym papierze piśmiennym, którego Centrum „Oneg Szabat” musiał zgromadzić większą ilość lub miał inną możliwość stałego zaopatrywania się w taki papier. Z reguły odpisy dla każdego dokumentu wykonywano osobno, z własną paginacją. Pewnym wyjątkiem jest kopiariusz, do którego wpisano część listów przesiedleńców z Płocka, a także relację Józefa Piotrkowskiego. Rękopis sporządził anonimowy kopista w 4 egzemplarzach, ołówkiem przez kalkę, nadając mu ciągłą numerację, zachowały się strony: 2-74. Kopiariusz ten był początkowo traktowany, jak jeden dokument, tak też został zakopany w 1942 r., dopiero po wojnie rozbito go między różne jednostki archiwalne.

Powstaje oczywiście pytanie, czy odpisy z oryginałów i wysłuchiwane relacje notowano rzetelnie, czy nie próbowano cenzurować niektórych tekstów? Porównując różne wersje zachowanych dokumentów można stwierdzić, że odpisy były przeważnie wykonywane dokładnie, z zachowaniem całej treści oryginałów. Zdarzające się czasami niewielkie zmiany nie miały z reguły wpływu na treść przekazu. Ta generalna zasada była niekiedy pomijana, wyraźny ślad ocenzurowania tekstu przez kopistę z „Oneg Szabat” znajdziemy w relacji dotyczącej losów ludności żydowskiej Góry Kalwarii. Bluma Wasser, która sporządzała odpis tej relacji, pominęła z oryginału fragmenty, które krytycznie omawiały postawę niektórych działaczy społecznych w getcie warszawskim (m.in. z Jointu) w stosunku do uchodźców z tego miasteczka. Można się zastanawiać nad celowością przeprowadzonego zabiegu cenzorskiego przy zachowaniu obu egzemplarzy relacji razem. Wydaje się jednak, że w założeniu docelowym, oryginał tego dokumentu, podobnie jak i innych miał być przechowywany osobno lub zwrócony autorowi.

[Wszechstronność była główną zasadą naszej działalności. Obiektywizm był drugą zasadą, która nam przyświecała. Staraliśmy się oddać całą prawdę, jak gorzka by ona nie była. Nasze fotografie są wierne, bez retuszu. Omawialiśmy np. w naszych pracach stosunki panujące na terenach, które znalazły się pod władzą bolszewików. Posiadamy zarówno entuzjastyczne opisy zwolenników nowego porządku rzeczy, jak i relacje, w których autor nie pozostawia suchej nitki na bolszewikach. Opisy te posłużą przyszłemu historykowi jako materiał do tematu: „Jak myśleli ludzie określonych światopoglądów w okresie wojny?” Czołowe miejsce w naszych pracach zajmują zbrodnie popełnione przez Niemców na ludności żydowskiej. Znajdziecie jednak niemało materiału i o ludzkiej postawie Niemców. W opracowanych tezach, jak również i w ustnych wskazówkach zwracano stale uwagę, że musimy być obiektywni nawet w stosunku do naszych największych wrogów i że powinniśmy obiektywnie przedstawić stosunek Niemców do Żydów. Dotyczy to również stosunku Polaków do Żydów. Panuje u nas pogląd, że antysemityzm znacznie się wzmógł podczas wojny, że większość Polaków jest zadowolona, iż na Żydów polskich spadło takie nieszczęście itp. Uważny czytelnik naszych materiałów znajdzie setki dokumentów świadczących o czymś wręcz przeciwnym. W niejednym sprawozdaniu z miasteczka przeczyta, że ludność polska serdecznie odniosła się do żydowskich uchodźców, że chłopi przez długie miesiące ukrywali i dobrze karmili uchodźców żydowskich z okolicznych miasteczek.

E. Ringelblum, Kronika getta warszawskiego, s. 479]

Praca związana z przygotowywaniem odpisów różnych dokumentów była ogromna, ale była tylko jedną z dziedzin, którą zajmował się Centrum „Oneg Szabat”. Wykonywano także tłumaczenia niektórych dokumentów. Najczęściej teksty przekładano na język żydowski lub zapisywano wyłącznie w alfabecie hebrajskim. Hersz Wasser napisał po wojnie, że zapis „literami hebrajskimi” robiono dla „bezpieczeństwa”. Sporadycznie zdarzało się również, że sporządzano tłumaczenia dokumentów z jidysz na język polski.

Biorąc pod uwagę, że duża część dokumentów była anonimowa, szczególnie odpisów, wykonywanych nieraz przez jedną osobę, na pierwszy rzut oka były one trudne do rozróżnienia, dlatego przy sporządzaniu kopii bardzo często robiono różnego typu oznaczenia, które miały najprawdopodobniej umożliwić identyfikację poszczególnych egzemplarzy jednego dokumentu. Znacznie rzadziej podobne oznaczenia umieszczano na oryginałach, np. wiele z nich można zobaczyć na rękopisach Kroniki getta Emanuela Ringelbluma. Znaki te mogły mieć zastosowanie w przypadku wymieszania rękopisów, co było możliwe w warunkach konspiracyjnego przechowywania materiałów, ich przenoszenia, ukrywania itd. Niestety w materiałach Archiwum nie udało się odszukać klucza, rozwiązującego znaczenie poszczególnych oznaczeń. O przydatności tego oznakowania najlepiej można było się przekonać w trakcie prowadzonych prac porządkowych przy sporządzaniu nowego inwentarza Archiwum Ringelbluma.

Niektóre oznaczenia wykonywali sami kopiści, inne były wprowadzane później. Przeważnie jeden dokument był znaczony w jednolity sposób, ale nie zawsze wszystkie jego egzemplarze. Czasami znakowano wyłącznie wybrane egzemplarze, np. na kopiariuszu z tzw. „listami płockimi”, oznaczenia zostały umieszczone na pierwszym i czwartym egzemplarzu dokumentu. Może to wskazywać, iż te właśnie egzemplarze planowano oddzielić od pozostałych i przeznaczyć je do przechowywania w innym miejscu.

Znaki występujące na dokumentach Archiwum wykonane przez kopistów lub inne osoby związane z zespołem „Oneg Szabat” można podzielić na oznaczenia literowe z wykorzystaniem alfabetów hebrajskiego, łacińskiego lub greckiego oraz na oznaczenia symboliczne przedstawiające przeważnie różne figury geometryczne, np. trójkąty, prostokąty, okręgi, linie, linie równoległe itd., a także inne znaki. Wśród znaków pojawiających się na dokumentach zwracają uwagę krzyżyki („+”) wykonane czerwonym ołówkiem. Występują one często obok innych oznaczeń i wydaje się, że były stawiane przez jedną osobę. Może był to ślad po wprowadzeniu dokumentu do nieznanego nam rejestru, lub potwierdzenie innych prac ewidencyjnych.
Obok wprowadzenia różnych oznaczeń na dokumentach, materiały były spisywane. Dokładny spis otrzymała część korespondencji, tzw. „listy kaliskie” zawierające listy różnych osób nadsyłane do Kalisza, i ziomkostwa kaliskiego w getcie warszawskim, a także odpisy listów z oflagów. Nie wiemy, czy podobne spisy zamierzano sporządzić dla pozostałej korespondencji. Zbiór „kaliski” jest dla nas szczególnie cennym przykładem prac porządkowych prowadzonych w zbiorach „Oneg Szabat”, gdyż nie tylko zachował się jego spis, przepisany ręką Jechiela Górnego, ale także w dużym wyborze uratowały się same listy. Prace porządkowe objęły początkowo znacznie większy zbiór korespondencji (ponad 290 listów), który z niewiadomych przyczyn uległ później ograniczeniu do liczby 146 pozycji. Wszystkie listy były ponumerowane i szczegółowo opisane w załączonym wykazie (nadawca, adresat, data napisania listu). W kolekcji zgromadzono oryginały, ale także duży zbiór odpisów (korespondencja z obozów jenieckich).

Oprócz tego wykonano jeszcze inne spisy zbiorów „Oneg Szabat”. Zachował się we fragmentach spis zawierający charakterystykę kilkudziesięciu dokumentów z podaniem informacji o: treści (lub tytule), autorze (kopiście) i liczbie stron. Inny charakter miały wykazy różnych tekstów robione przypuszczalnie dla celów finansowych. Zbierają one informacje o poszczególnych dokumentach i najprawdopodobniej służyły wypłacaniu honorariów autorskich za wykonanie konkretnych prac, spisanie relacji itd.? Ewidencja ta miała również swoje odbicie na dokumentach, na których Hersz Wasser umieszczał specjalny kod, mający swój odpowiednik w wykazach ogólnych. Czynności te mogły mieć zastosowanie do sporządzania ogólnych sprawozdań (statystyki) z prac Centrum „Oneg Szabat”. Z pewnością umożliwiały one ustalenia objętości zebranych materiałów dotyczących poszczególnych grup tematycznych. Wasser sporządzał tego typu ogólne zestawienia statystyczne, obejmujące informacje na temat, np. liczby opisanych miast (zał. spis tych miast), liczby opracowań, liczba stron itd.

Przygotowywano również robocze sprawozdania nabytków włączanych do zbiorów Archiwum. Trudno powiedzieć, jak systematycznie prowadzono tego typu ewidencję, gdyż zachowane jej fragmenty pochodzą wyłącznie z wiosny i lata 1942 r.

Nie do końca jest jasne, czemu miała służyć ewidencja zwana „transportami”, którą prowadził Hersz Wasser. Możliwe, że było to przygotowanie do podziału i ukrycia zgromadzonego materiału. Zachowały się opisy trzech „transportów” ze stycznia 1942 r.: 107, 108 i 109. Pierwszy z nich zawierał wyłącznie druki: czasopisma konspiracyjne, drugi i trzeci różne dokumenty, relacje, korespondencję i opracowania. Oprócz spisu materiałów wchodzących w skład „transportu” wykonano odpowiednie oznaczenia na dokumentach (wyłącznie z „transportu” 108 i 109). Owe oznaczenia Wasser umieszczał na pierwszych stronach, na górze, w widocznym miejscu. W przypadku odpisów dokumentów występujących w kilku egzemplarzach, numer „transportu” został przeważnie wpisany na drugim egzemplarzu odpisu. Dzięki ewidencji Wassera wiemy, że istniały także inne „transporty”, dla których nie zachowały się osobne wykazy, ale ich ślady znajdujemy w materiałach Archiwum, np. niektóre dokumenty weszły do „transportu” 104 z 1941 r. Zbiór zawierał, m.in. dokumentację dotyczącą pracy przymusowej dla Żydów, obozów pracy. Wasser umieszczał na niej dodatkową informację: „Wydział Pracy – Materiały” lub tylko „Wydział”. W „transporcie” nr 105 znalazły się teksty opracowane przez Bernarda Kampelmachera.

W omówionych wyżej wykazach występują dokumenty, których większe lub mniejsze ślady znajdujemy w Archiwum, ale zachował się także spis druków ulotnych, których nie ma wśród ocalonych materiałów „Oneg Szabat”. Owa kolekcja licząca 707 pozycji mogła ulec zaginięciu przed zakopaniem Ring. I lub być ukryta w innym miejscu, itd.

Ewidencja gromadzonych materiałów miała także na celu podział ich na różne grupy tematyczne zgodne z ogólnym programem Centrum „Oneg Szabat”. Informacje kwalifikujące dane opracowanie do konkretnej grupy tematycznej umieszczali sami autorzy lub kopiści. Szablon zapisu na różnych dokumentach był podobny zaczynał się od słów: „z serii....” lub „z cyklu...”, po czym następowała nazwa serii: „2 ½ [roku]”, „Białystok i inne...”, „Śpiewacy podwórzowi...”, „Żydowskie zarobki w getcie”, „Żydowskie zarobkowania”, „Miejsca rozrywki w getcie”, „Przyjaciele Żydów”, „Żydzi w Wojsku Polskim...”.

Prace porządkowe w Archiwum nie tylko obejmowały przygotowywanie pomocy ewidencyjnych i oznaczanie dokumentów, ale także gromadzenie ich i przechowywanie w określony sposób. Spora część materiałów z Ring. I było przechowywane w segregatorach, czyli nie obawiano się trzymać zbiorów „Oneg Szabat” w widocznym miejscu, może nawet przez pewien czas w szafach biura ŻSS na Tłomackiem 5? Na początku okupacji sytuacja wyglądała odmiennie. Ludzie bali się rewizji i bardzo dużo cennych materiałów rękopiśmiennych i drukowanych, bibliotek zniszczyli. Dopiero kolejne miesiące pokazały, że Niemców nie interesowało słowo pisane i drukowane przechowywane w żydowskim domu. Emanuel Ringelblum podobnie jak inni nie zamierzał na początku ujawniać swojej pracy kronikarskiej, dlatego przez pierwsze miesiące okupacji antydatował swoje zapiski, umieszczając na nich daty sprzed 1.09.1939 r., używał także formy zapisu naśladującej list i poszczególne fragmenty spisywał na luźnych kartach, aby w przypadku rewizji Kronika przypominała bardziej zbiór korespondencji, niż systematycznie prowadzony dziennik.

[„Niemców nie obchodziło, co Żyd robi u siebie w domu. Więc Żyd wziął się właśnie do pisania. Pisali wszyscy: dziennikarze, literaci, nauczyciele, działacze społeczni, młodzież, nawet dzieci. Większość piszących prowadziła dzienniki, w których oświetlała tragiczne wydarzenia przez pryzmat osobistych przeżyć. Napisano bardzo wiele, ale ogromna większość została zniszczona w czasie wysiedlenia wraz z Żydami warszawskimi. Pozostał tylko materiał przechowywany w A[rchiwum] G[etta]. [...] Utworzenie getta, zamknięcie Żydów za murami, stwarzało bardziej sprzyjające warunki dla pracy archiwalnej. [...] Gestapowcy żydowscy byli zajęci wynajdywaniem bogatych Żydów, składów z towarami, węszeniem za szmuglem itp. Polityka nie interesowała ich. Doszło do tego, że nielegalne wydawnictwa wszystkich kierunków ukazywały się niemal jawnie. Czytano je prawie otwarcie w kawiarniach, zbierano fundusze prasowe, polemizowano z wydawnictwami przeciwników. Jednym słowem, postępowano niemal tak jak przed wojną. Nic dziwnego, że w warunkach takiej „wolności”, panującej wśród niewolników getta, „Oneg Szabat” miał sprzyjające warunki rozwoju. W tym też czasie rozwinięto działalność.

E. Ringelblum Kronika getta warszawskiego, s. 471, 473.]

Po rozpoczęciu pierwszej akcji likwidacyjnej w getcie warszawskim nie tylko nie było możliwości do prowadzenia w szerszym zakresie prac nad kopiowaniem gromadzonych dokumentów, ale również poza drobnymi wyjątkami nie kontynuowano ich porządkowania i ewidencji. Zabrakło też czasu na rozdzielenie zebranego materiału i ukrycie go w różnych miejscach. Tragiczny rozwój sytuacji w getcie zmusił współpracowników „Oneg Szabat” do podjęcia szybkiej decyzji o ratowaniu zbiorów. Nie wiemy do końca, jak i gdzie początkowo planowano ukryć Archiwum. Czy brano pod uwagę przekazanie zbiorów lub ich części „na stronę aryjską”, czy tylko szukano bezpiecznych miejsc na terenie getta. Możliwe, że to pierwsze rozwiązanie mogło się wydawać ryzykowne, gdyż w przypadku niepowodzenia, groziło zniszczeniem materiałów. Ostatecznie postanowiono ukryć Archiwum na terenie getta. Izrael Lichtensztajn, współpracownik „Oneg Szabat” wraz ze swoimi uczniami: Dawidem Graberem i Nachumem Grzywaczem w nocy z 2 na 3 sierpnia 1942 r. w piwnicy budynku szkoły przy ul. Nowolipki 68 przygotowali materiały do ukrycia i najprawdopodobniej sami je zakopali w metalowych skrzynkach, po południu 3.08.1942 r. Opis tych wydarzeń znamy na podstawie relacji Nachuma Grzywacza i Dawida Grabera, dokończonych tego dnia (3.08.1942 r.) i włożonych do skrzynek z materiałami „Oneg Szabat”. Miejsce zakopania Archiwum znał także Hersz Wasser.

Nie wiemy czy Archiwum przed zakopaniem przechowywano w jednym, czy w różnych miejscach na terenie getta, czy przeniesiono je do szkoły przy ul. Nowolipki 68 na krótko przed ostatecznym ukryciem, czy też już wcześniej były tam trzymane. Tylko dzięki spisowi wykonanemu w 1946 r. wiemy w jakim układzie Ring. I został ukryty. Wydaje się, że w większości materiały spakowano do skrzynek w sposób przypadkowy, rozdzielając niekiedy poszczególne egzemplarze tych samych dokumentów, np. oryginał oraz 3 egzemplarze odpisu relacji „Wspomnienia z Pawiaka, opowiadanie Żyda, obywatela ZSRR” zostały schowane w różnych miejscach, 2 egz. odpisu trafiły do skrzynki nr 6, a trzeci do 7, nie wiemy, gdzie umieszczono oryginał, który po wykopaniu został włączony do tzw. rozsypu. W jeszcze większym stopniu rozproszona była relacja Józefa Piotrowskiego „Gešichte un milchome iberlebeniš fun Kutno.” [ „Historia i przeżycia wojenne Kutna”], jej poszczególne egzemplarze i fragmenty znajdowały się w skrzynkach nr: 3, 5, 8 i 10.

Jest jednak parę wyjątków, do których należy zaliczyć spuściznę Izraela Lichtensztajna i jego żony Geli Seksztajn. Ich papiery prawie w całości umieszczono w skrzynce nr 4. Biorąc pod uwagę, że Lichtensztajn mógł nie tylko uczestniczyć przy ukrywaniu Archiwum, ale także w jego pakowaniu do skrzynek, połączenie jego własnych papierów razem ze spuścizną żony wydaje się w pełni logiczne. Także część druków, większymi partiami ułożono w tych samych skrzynkach, np. kolekcje obwieszczeń z Piotrkowa, Łodzi i Warszawy znalazły się w skrzynce 5. Pomijając tych kilka wyjątków, układ kolekcji po zapakowaniu do skrzynek pokazuje, że Archiwum był chowane w dużym pośpiechu bez możliwości segregacji poszczególnych dokumentów.

Druga część materiałów Archiwum została ukryta najprawdopodobniej w lutym 1943 r. także na terenie budynku przy ul. Nowolipki 68. W przeciwieństwie do Ring. I, dokładna data i okoliczności związane z zakopaniem Ring. II są nie znane. Archiwalia zostały umieszczone w dwóch metalowych bańkach od mleka.

Materiały ukryte w 1942 i 1943 r. nie zawierały całej kolekcji „Oneg Szabat”. Po ukryciu Ring. II dalsze fragmenty Archiwum i w międzyczasie zgromadzone dokumenty miały być zakopane w domu przy ul. Świętojerskiej 34. W listopadzie i grudniu 1949 r. na zlecenie Centralnego Komitetu Żydów w Polsce firma budowlana Jana Michalika przeprowadziła prace rozbiórkowo-wykopaliskowe w pierwszej oficynie posesji przy ul. Świętojerskiej 34. W ramach tych robót miano oczyścić piwnice z gruzu i przekopać je do głębokości półtora metra. W trakcie tych poszukiwań nie udało się natrafić na ślady tych papierów. W końcu marcu 2003 r. podjęto kolejną próbę odszukania trzeciej części Archiwum Ringelbluma i rozpoczęto wykopaliska na terenie dawnej posesji przy ul. Świętojerskiej 34, obecnie zajmowanej przez ambasadę Chin. I te poszukiwania trwające kilka tygodni nie zakończyły się sukcesem.

Materiały Ring. I zostały odkopane przy udziale i dzięki informacjom Hersza Wassera dn. 18 września 1946 r. Ten moment wspomina Michał Borwicz, jeden z uczestników poszukiwań Archiwum: „Nastąpiły obliczenia na podstawie zapodań [s] i hipotez oraz próbne odwalanie gruzu pod kierownictwem inż. Pliszczyńskiego. Na koniec – do podziemi terenu przy byłej ulicy Nowolipki, gdzie kiedyś stała kamienica oznaczona numerem 68, wbito się rodzajem komina, osiągniętego przez odwalenie ławicy cegieł. W podziemiu dostępne tylko dwie komórki, których strop jakoś wytrzymał, reszta totalnie zasypana. W którym miejscu zakopano archiwum? Obecny przy pracach kol. Wasser był kiedyś przy ukrywaniu skrzynek. Wtedy jednak wchodziło się tam inaczej, to niweczy orientację. Po podstemplowaniu stropu, zaczęło się rozkopywanie: wiedzieliśmy, że poszukiwane archiwum może się znajdować metr pod dolną powierzchnią. Łopaty wyrzucają jeden decymetr ziemi po drugim. Stoimy – pracownicy Komisji Historycznej – Wulf, Blumental, Wasser i ja, patrzymy na siebie i tylko we wzroku odgadujemy wzajemnie te same myśli: czy w ogóle...? Nagle łopata napotyka na coś twardego. Po pewnym czasie ukazuje się pierwsza metalowa skrzynka. Potem już warstwami: osiem. W drugiej komorze – dwie dalsze...”. Materiały były zakopane w skrzynkach z blachy cynkowej, których nie zdążono zalutować, dlatego część dokumentów uległa całkowitemu zniszczeniu, niektóre zachowały się we fragmentach lub są słabo czytelne. Duże szkody spowodowały korodujące w ziemi metalowe spinacze i zszywki, którymi były spięte akta. Na większości materiałów widoczne są ślady działania wody. Stosunkowo dobrze zachowały się rękopisy odpisów wykonywanych przez kalkę w kilku egzemplarzach ołówkiem. Niektóre teksty pisane atramentem są nieczytelne, gdyż barwnik uległ rozmyciu pod wpływem działania wilgoci.

[„Organizatorzy nie zdołali skrzynek przed zakopaniem zalutować. Wierna ziemia broniła zbiory przed niemiecką wściekłością, lecz w ciągu czterech lat podziemnego letargu - wnętrza pudeł wypełniła woda, nasycając ukryte w nich materiały. Potworzyły się niebezpieczne grzyby. Pliki cennych papierów powiększyły – wskutek wilgoci – swoją objętość, napęczniały. Toteż leżą ciasno przy sobie i przylegają bardzo ściśle do metalowych ścianek. W rezultacie – na pierwszy rzut oka widać, że skrzynkę wypełnia mokra i elastyczna masa. Żeby jej nie uszkodzić przy wyjmowaniu, rozpruwa się blachę.”

Pieśń ujdzie cało. Antologia wierszy o Żydach pod okupacją niemiecką, oprac. M. Borwicz, Warszawa-Łódź-Kraków 1947, s. 43.]

W 1946 nie udało się odnaleźć drugiej części kolekcji. Natrafiono na nią przypadkiem dopiero 1 grudnia 1950 r., podczas robót budowlanych na terenie posesji przy ul. Nowolipki 68. Druga część Archiwum mimo, że przebywała w ziemi kilka lat dłużej, zachowała się w bardzo dobrym stanie, ponieważ metalowe bańki od mleka, jakie wykorzystano do ukrycia Ring. II, skutecznie ochroniły je przed działaniem czynników atmosferycznych.

Materiały Archiwum, szczególnie z Ring. I zostały zaraz po wykopaniu objęte pracami konserwacyjnymi i były one kontynuowane w następnych latach. Ze względu na ograniczone możliwości zakres tych prac był początkowo niewielki, gdyż do końca lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku tylko część materiałów Archiwum objęto konserwacją. Systematyczne prace konserwatorskie nad Archiwum rozpoczęto dopiero w latach 1987-1990, a po krótkiej przerwie wznowiono je w 1992 r. we własnej pracowni konserwatorskiej w ŻIH. Uruchomienie Pracowni Konserwacji ŻIH (1991 r.) i kontynuacja prac konserwatorskich nad materiałami Archiwum Ringelbluma oraz zakupienie opisanych wyżej szaf ogniotrwałych było możliwe dzięki wsparciu the United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie.

Pierwszą próbę ewidencji ocalałego fragmentu archiwum podjęto zaraz po jego wykopaniu. Dnia 23 września 1946 r. otworzono komisyjnie dwie pierwsze skrzynki z materiałami i rozpoczęto ich spis, który tworzy obecnie „Katalog Archiwum dr Emanuela Ringelbluma”. Materiały z kolejnych skrzynek były spisywane osobno. Prace trwały z przerwami do 25 listopada 1946 r., kiedy zakończono przeglądanie dokumentów znajdujących się w ostatniej 10 skrzynce. „Katalog Archiwum...” został napisany przez dr Laurę Eichlerową. A w pracach porządkowych uczestniczyli oprócz niej: Dora Elbirt, Józef Lejman, Abraham Penzak, Józef Sandel, Mojżesz Sztajn, Bluma Wasserowa, Hersz Wasser, Rachela Auerbach, Józef Wulf, Nachman (Natan) Blumental.

Dla drugiej części Archiwum nie zrobiono analogicznego spisu w 1950 r., dlatego nie wiemy jakie materiały wówczas zostały wykopane i w jakim znajdowały się układzie.

Hersz Wasser nie tylko miał szczęście uczestniczyć przy odkopywaniu Ring. I i jego spisywaniu w 1946 r., ale także podjął się pierwszych prac porządkowych w Archiwum Ringelbluma w latach 1946-1947. Przede wszystkim przeprowadził wstępną weryfikację i opis odnalezionych materiałów. Wykonał to na luźnych kartkach załączonych do poszczególnych dokumentów. W tej chwili nie wiemy, czy wykonał je dla całej kolekcji, czy tylko dla wybranej części, ponieważ notki Wassera uległy w dużym stopniu rozproszeniu i zaginięciu. Obecnie tylko przy niewielkiej części rękopisów zachowały się. Objaśnienia Wassera są niezastąpionym źródłem wiadomości na temat materiałów „Oneg Szabat”. Bez nich nasza wiedza o Archiwum byłaby bardzo ograniczona. Wasser dostarczył nam różnorodnych danych, nierzadko podawał zupełnie błahe informacje, np. o treści rękopisu, nie wybiegające poza elementarną charakterystykę dokumentu; rzadziej mylnie opisywał rękopis, nie rozpoznając jego historii lub autora. W większości jednak przypadkach spisał istotne szczegóły dotyczące autorstwa materiałów, ich pochodzenia, datacji, itd. Wiele z tych szczegółowych informacji miało ogromne znaczenie dla prawidłowego rozpoznania dokumentów. Niekiedy jedna informacja pozwalała rozwiązać kwestię autorstwa wielu świadectw. Hersz Wasser nie dokończył swoich prac przy porządkowaniu Archiwum, ani też nie doczekał się odkrycia Ring. II, ponieważ wcześniej wyjechał z Polski.

Materiały Archiwum Ringelbluma bardzo szybko stały się obiektem badań historycznych i zaraz po wykopaniu kolejnych części rozpoczęto wydawanie niektórych dokumentów. Jako jedne z pierwszych opublikowano Kronikę getta warszawskiego Emanuela Ringelbluma, następnie udostępniano dalsze fragmenty kolekcji. W 1955 r. pod kierunkiem Arno Otto Zahlera, pracownika Archiwum ŻIH został opracowany pierwszy inwentarz Archiwum obejmujący obie jego części. Mimo swych braków inwentarz z 1955 r. służył badaczom Archiwum prawie półwiecze. W celu zabezpieczenia zbiorów podjęto też próbę wykonania odpisów maszynowych ze wszystkich dokumentów, a jednocześnie rozpoczęto mikrofilmowanie całej dokumentacji, ostatecznie dokończone w 2001 r. Od lat siedemdziesiątych wiele prac badawczych, porządkowych i edytorskich przeprowadziła w Archiwum dr Ruta Sakowska. Rozpoczęła ona publikację kolejnych tomów z dokumentami tej kolekcji. Inicjatywa ta jest obecnie kontynuowana także przez innych autorów z ŻIH. Dokumenty „Oneg szabat” wydawane są również w Izraelu, USA i innych krajach. Nadal jednak tylko niewielka część materiałów Archiwum ukazała się drukiem. W 2000 r. podjęto dzięki pomocy the United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie, pracę nad nowym inwentarzem Archiwum (zakończone w maju 2003 r.) z udziałem piszącego te słowa.

 


Copyright © tekst i zdjęcia  Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN [jeżeli nie zaznaczono inaczej]
www.holocaustresearch.pl