Drukuj  

Holocaust i Kicz


Holocaust i Kicz

13.02.2011 17:36:53



Na łamach piątkowej (11.02.2011) Gazety Wyborczej Joanna Szczęsna w artykule zatytułowanym Holocaust i kicz omawia 6 numer "Zagłady Żydów. Studia i Materiały".


HOLOCAUST I KICZ
Joanna Szczęsna

Na wiodący wątek kolejnego, szóstego już tomu rocznika "Zagłada Żydów" - wydawanego przez Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN - składają się artykuły o problemie nadużyć w badaniach naukowych nad doświadczeniem Holocaustu, a także o etycznych wykroczeniach i estetycznych manowcach w jego przedstawianiu w literaturze i sztuce.

Numer otwiera szkic Jacka Leociaka, który zwraca uwagę na zjawisko makdonaldyzacji i komercjalizacji Holocaustu. Narcyzm, estetyzacja, egzaltacja, ekscytacja, wybujała erudycyjność, poznawcza pustka - wylicza autor grzechy główne, które skaziły dyskurs o Zagładzie. I - w obrazowy sposób - przedstawia zagrożenia, z jakimi przy podejmowaniu tego tematu muszą zmierzyć się badacze: "Wyobraźmy sobie rwącą rzekę albo głęboką przepaść. Ponad nimi zawieszona jest wąska, chwiejna, niepewna kładka. ( ) Otóż sądzę, że przedstawienia Zagłady, niczym owa kładka nad przepaścią, rozpięte są między biegunem trywializacji i kiczu z jednej strony a biegunem sublimacji i sakralizacji z drugiej strony. I w jednym, i w drugim przypadku doświadczenie Zagłady zostaje wypchnięte poza obszar tego, co realne".

Kolejne artykuły rozwijają temat.

Agnieszka Haska omawia trzy głośne w ostatnich latach wspomnienia z czasu Zagłady, których autorzy złamali "pakt autobiograficzny" - założenie o tożsamości autora, narratora i bohatera - "pożyczając" sobie tożsamość Ocalonego.

Dwa pierwsze przypadki to całkowita mistyfikacja. Binjamin Wilkomirski, którego bestsellerową książkę o ukrywaniu się, a później pobycie w Auschwitz recenzenci porównywali do dzieł Anny Frank i Primo Leviego, nie był nawet Żydem (po śmierci matki trafił do szwajcarskiego sierocińca, skąd został adoptowany). Podobnie jak Monique de Wael (literacki pseudonim: Mischa Defonesca), córka członków belgijskiego ruchu oporu aresztowanych przez Niemców, której wspomnienia z wędrówki - wraz z opiekującymi się nią wilkami - po całej okupowanej Europie w poszukiwaniu żydowskich rodziców odniosły tak spektakularny sukces, że zostały sfilmowane.

I wreszcie opowieść trzecia, w której promocję zaangażowała się sama Oprah Winfrey. Tu przynajmniej u źródeł leżała prawda: Herman Rosenblat naprawdę był więźniem Buchenwaldu, jego żona naprawdę ukrywała się po aryjskiej stronie. Poznali się już po wojnie w Ameryce, żyli długo i szczęśliwie. Swoje małżeńskie szczęście Rosenblat w opowiadaniu wysłanym na konkurs na "najpiękniejszą historię walentynkową" trochę "podrasował". Oto poznać się mieli jako dzieci w czasie wojny, gdy on siedział w obozie, a ona jako "anioł zza drutów" podrzucała mu jedzenie; po latach mieli spotkać się na "randce w ciemno", rozpoznać i pokochać.

Ameryka nie potrafiła ukryć łez, książka była już w wydawnictwie, gdy sprawa się wydała (wydrukowana już wersja dla dzieci poszła na przemiał). Rosenblat tłumaczył, że "chciał tylko swoją historią uszczęśliwić ludzi", słusznie rozpoznając powszechną w czasach kultury masowej potrzebę mocnych wzruszeń ukoronowanych cudownym ocaleniem, rozpoznaniem po latach, jednym słowem happy endem, do którego droga prowadzi przez długą wędrówkę i nieprawdopodobne przygody. Kłania się kicz.

Warto przy tej okazji przypomnieć, że spory dotyczące relacji między prawdą a fikcją, pamięcią a wyobraźnią w literaturze pojawiały się już wcześniej, choćby przy okazji skandalu z "Malowanym ptakiem" Jerzego Kosińskiego czy "Wszystkim, których kochałem" Martina Graya.

W „Krzepiącej mocy kiczu” Aleksandra Ubertowska zauważa, że mówiąc o autobiograficznej literaturze Holocaustu zazwyczaj „zawieszamy wartościowanie w tradycyjnym dla literaturoznawcy rozumieniu jako kwalifikowanie wypowiedzi językowej jako »udanych « lub »ułomnych artystycznie « poprzez sytuowanie ich między arcydziełem a grafomanią”, wprowadzając wartościowanie według innych reguł: autentyczności, powściągliwego tonu, zgodności z faktami, formalnej prostoty.

Posługując się typologią kiczu autorstwa amerykańskiego historyka Saula Friedlaendera, autorka dokonuje interesującej interpretacji "Łaskawych" Littella i nie bacząc na to, że książka okrzyczana została arcydziełem, śmiało zalicza ją do holocaustowego kiczu (co przyjęłam z zadowoleniem i ulgą, albowiem czułam się dziwnie osamotniona w swoim przekonaniu, że mamy tu do czynienia z czystej wody grafomanią).

Artykuły Kingi Krzemińskiej ("Kicz w kinie holocaustowym") i Anny Ziębińskiej-Witek ("Kicz i Holocaust, czyli pedagogiczny wymiar ekspozycji muzealnych") są cennym uzupełnieniem głównego tematu.

Konsekwentnie, w każdym numerze, redakcja publikuje dokumenty osobiste z epoki (dzienniki, relacje, pamiętniki, listy), zwykle w krytycznym opracowaniu. Tym razem jest to dziennik nastolatki z getta w Stanisławowie, Fryderyki Brück, która opisuje głównie swoje uczuciowe perypetie i tylko gdzieś w tle czai się groza. Z kolei historia ukrywania się Zofii Trembskiej u prawosławnego duchownego na Łemkowszczyźnie to interesujące studium skomplikowanych stosunków między dorastającą panną z zamożnej zasymilowanej rodziny żydowskiej ze Lwowa oraz ukrywającym ją za sute wynagrodzenie wiejskim proboszczem i jego homoseksualnym przyjacielem, ukraińskim nacjonalistą (zachowały się relacje obu stron, a sama bohaterka w wywiadzie z 2009 r. weryfikuje swoje oceny i emocje sprzed lat).

Poza tym w numerze m.in.: poruszająca rekonstrukcja ostatniej drogi Janusza Korczaka wraz z dziećmi, prowadząca z Domu Sierot przy Siennej 16 na Umschlagplatz, historia oddziału AK, który - za wiedzą zwierzchności - wymordował garstkę ukrywających się we wsi pod Racławicami Żydów, interesujący artykuł Nawojki Cieślińskiej-Lobkowicz o wojennych (a często i powojennych) losach należących do polskich Żydów księgozbiorów i dzieł sztuki.

Obszerny dział recenzji uzupełnia omówienie (pomieszczone w dziale curiosa) autobiografii granatowego policjanta (Tadeusz Stefan Krasnodębski, "Policjant konspiratorem. Szesnaście lat na muszce Gestapo i bezpieki"). Jan Grabowski precyzyjnie punktuje wszelkie falsyfikacje i uzurpacje autora, który z jednej strony odżegnuje się (wbrew innym relacjom) od jakiegokolwiek udziału w prześladowaniu ukrywających się Żydów (czuje zapewne, że nie pasuje to do obrazu bohatera, na jakiego się kreuje), z drugiej zaś - bez cienia zażenowania całymi garściami przytacza antysemickie brednie rodem z prasy gadzinowej.

*"Zagłada Żydów. Studia i Materiały" nr 6/2010, Pismo Centrum Badań nad Zagładą IFiS PAN

Źródło: http://wyborcza.pl/1,75515,9086918,Holocaust_i_kicz.html#ixzz1DrC45Nhj


Copyright © tekst i zdjęcia  Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN [jeżeli nie zaznaczono inaczej]
www.holocaustresearch.pl