List do Michała Wójcika, redaktora naczelnego magazynu »Focus Historia«List do Michała Wójcika, redaktora naczelnego magazynu »Focus Historia«11.04.2013 08:03:28
>> stanowisko red. nacz. "Focus Historia" Michała Wójcika List do Michała Wójcika, redaktora naczelnego magazynu „Focus Historia” Całkowicie podtrzymuję zdanie wyrażone w ogłoszonym przeznas stanowisku. W Pańskich wyjaśnieniach, jak również w oświadczeniu grupy dziennikarzy biorących Pana w obronę nie znajduję argumentów przemawiających za rozdzieleniem poglądów prof. Krzysztofa Jasiewicza od miejsca i sposobu ich prezentacji. W działaniach redakcji „Focus Historia” nie dostrzegłem i niedostrzegam żadnych śladów dziennikarskiej prowokacji. Słowa profesora nie zostały opatrzone jakimkolwiek komentarzem, ani w napisanym przez Pana odredakcyjnym wstępie, ani na stronach, na których zamieszczono wywiad. Co więcej, ostatnie zdanie: „Na Holokaust pracowały przez wieki całe pokolenia Żydów, a nie Kościół katolicki. I Żydzi z tego – jak się wydaje – nie wyciągnęli wniosków”, należało do Krzysztofa Jasiewicza. Fraza ta nawet została odpowiednio wyeksponowana – jak mniemam, w celu zachęcenia do lektury. Zaskoczenie i konsternacja czytelników były zatem całkowicie uzasadnione. Ukrywanie przez redakcję „Focus Historia” fundamentalnej niezgody na treści głoszone przez prof. Jasiewicza pozostaje dla mnie całkowicie niezrozumiałe. Czyżby zależało Państwu, by prof. Jasiewicz nie dowiedział się, że został potraktowany instrumentalnie, że jego przypadek miał posłużyć do napiętnowania zaniechań środowiska naukowego i „wieloletniej zmowy milczenia”? Jest Pan zasmucony oskarżeniami o ignorancję i chęć zysku. Rzeczywiście, o tym, że sprawa może mieć drugie dno, pomimo znaku zapytania umieszczonego w tytule, nie pomyśleliśmy. Pomyśleliśmy natomiast o pogoni za sensacją i skandalami, którymi karmią się media w celu zwiększenia sprzedaży i zdystansowania konkurencji. Natomiast co do ignorancji – chodziło nam z jednej strony o brak wiedzy, bo tematy, do których odwoływał się w swoim wywodzie prof. Jasiewicz, były wielokrotnie przedmiotem poważnych debat, z drugiej zaś o brak świadomości skutków zamieszczenia tak bulwersujących opinii. Gdyby nawet redakcji rzeczywiście przyświecała chęć dokonania prowokacji, to i tak byłoby to działanie skrajnie nieodpowiedzialne. Pismo adresowane do szerokiego kręgu odbiorców nie jest miejscem do przeprowadzania tego rodzaju akcji. Istnieje przecież niebezpieczeństwo wprowadzenia części czytelników w błąd, ugruntowania fałszywych stereotypów i wywołania negatywnych emocji. Kwestia Holokaustu i stosunków polsko-żydowskich jest szczególnie delikatna i redakcja „Focus Historia” powinna mieć tego świadomość. Nie znaczy to oczywiście, że nie powinno się poruszać problemów trudnych i kontrowersyjnych. Nic nie stało wszak na przeszkodzie, by tematem przewodnim któregoś numeru uczynić kontrowersje związane z tym tematem i zaprosić do współpracy autorów prezentujących odległe od siebie stanowiska badawcze. Dyskusja taka nie może jednak stać na poziomie zacytowanych w naszym oświadczeniu opinii wygłoszonych na łamach magazynu „Focus Historia” przez prof. Jasiewicza, które,jak napisaliśmy, na polemikę nie zasługują. Naszym zdaniem publikacja wywiadu z prof. Jasiewiczem i afera z tym związana były całkowicie niepotrzebne. Materiał ten nie powinien był ujrzeć światła dziennego, chyba że zostałby opatrzony niepozostawiającym wątpliwości uzasadnieniem konieczności jego publikacji oraz komentarzami dotyczącymi poruszonych w nim kwestii szczegółowych. Ale i w takim wypadku zamieszczenie go w numerze rocznicowym byłoby zabiegiem chybionym. Nie podzielam Pańskiej satysfakcji wzwiązku z „nagłośnieniem zjawiska, które do tej pory nie spotkało się naszym zdaniem z wystarczającą krytyką środowiska naukowego”. Wsytuacji gdy każda antypolska fraza publikowana w najodleglejszych nawet zakątkach globu zostaje natychmiast oprotestowana przez polskie służby dyplomatycznie i zgodnie potępiona w kraju, publikowanie w Warszawie daleko bardziej skandalicznych wypowiedzi uznaję za szczególnie rażące. Namawiam do uczciwego przemyślenia tej sprawy, zwłaszcza w kontekście antysemickich parkosyzmów, które zostały wywołane publikacją „Focus Historia”.
Wśród wielu stanowisk, opinii oraz listów do redakcji „Focus Historia” w sprawie publikacji wywiadu z prof. dr. hab. Krzysztofem Jasiewiczem w wydaniu poświęconym 70. rocznicy Powstania w Getcie Warszawskim znalazły się dwa, których nie powinienem zostawić bez komentarza. Centrum Badań nad Zagładą Żydów opublikowało stanowisko, które zostało podpisane przez czołowych luminarzy polskiej nauki i kultury. W oświadczeniu tym czytamy, że nasza gazeta wykazała „kompletną nieodpowiedzialność i postawiła pod znakiem zapytania swoją wiarygodność jako pismo popularyzujące historię” oraz, że zrobiliśmy to „powodowani chęcią zysku, ignorancją czy jeszcze innymi, niepojętymi względami”. Na koniec autorzy pisma stwierdzili, że oczekują działań prowadzących do „zmniejszenia skutków tej kompromitacji”. Ze smutkiem przeczytałem także, że autor słów, które wzbudziły takie kontrowersje, nie zasłużył zdaniem sygnatariuszy listu na poważne traktowanie. Wprawdzie autorzy wyrażają nadzieję, że słowa te „spotkają się ze zdecydowaną reakcją środowisk naukowych w Polsce”, tym niemniej kilka zdań wyżej dyskwalifikują to życzenie stwierdzeniem, jakoby nie było potrzeby „podejmowania z tymi opiniami szczegółowej polemiki”. Z kolei w liście adresowanym do mnie grupa historyków Żydowskiego Instytutu Historycznego podkreśliła, że „redakcyjna rozmowa z prof. Krzysztofem Jasiewiczem w cywilizowanych ramach w żadnym wypadku się nie mieści. Profesor Jasiewicz jest bowiem antysemitą, i to bezkompromisowym”. I dalej o tym, że lokowanie rozmowy z antysemitą w numerze poświęconym walce i zagładzie Żydów jest „1. odmową szacunku wobec bohaterów tego wydania pisma 2. aktem agresywnej przemocy wobec uczuć wielu osób". Tyle środowisko naukowe. Niech będzie mi zatem wolno zwrócić uwagę na główną – moim zdaniem – oś całej afery. Oto mamy utytułowanego profesora PAN, znanego w środowisku antysemitę, ale „podejmowanie z jego opiniami szczegółowej polemiki” nie ma sensu. I tu mamy problem. Chciałbym to mocno podkreślić. Nasza akcja, która miała cechy prowokacji (choć taką do końca nie była – redaktor Jerzy Diatłowicki, który robił wywiad, nie krył przed profesorem kim jest, jakie ma poglądy i dla jakiej redakcji pracuje) uderzyła w zjawisko, które było na naszym celowniku od początku. To antysemickie „umysłowe kalki”, które w ustach pracownika Polskiej Akademii Nauk brzmią szczególnie złowrogo. W dodatku poglądy prof. Jasiewicza znane są w środowisku od lat. Przecież to badacz, który nigdy ich nie ukrywał. Szerzył je jako naukowiec, usankcjonowany powagą i autorytetem Akademii. Po tym, gdy przygotowując ten numer „Focus Historia Ekstra” uzyskaliśmy ten wywiad, który profesor następnie autoryzował, postanowiliśmy zostawić go z jednym, jedynym komentarzem od redakcji: znakiem zapytania. Wyszliśmy bowiem z założenia, że komentować te wypowiedzi powinien kto inny. Powinni komentować ci, którzy milczeli przez lata, a teraz w redakcji „Focusa Historia” widzą głównego winowajcę. Nasza publikacja wywołała lawinę słusznej, choć czasami nieadekwatnej krytyki. Owszem, popełniliśmy błąd, nie wyjaśniając dokładnie swych intencji, czym naraziliśmy wiele osób na wstrząs i ból, ale fakt pozostaje faktem. Nagłośniliśmy zjawisko, które do tej pory nie spotkało się naszym zdaniem z wystarczającą krytyką środowiska naukowego. Środowiska samego pana profesora Jasiewicza. Powtórzę zatem: nie my powinniśmy zbierać cięgi za nagłośnienie sprawy, ale słowa profesora Jasiewicza powinny spotkać się ze zdecydowaną krytyką. Nie „Focus Historia” jest tu głównym winowajcą, lecz profesor i jakaś dziwna, wieloletnia zmowa milczenia. I na koniec o światełku w tunelu. Prezes PAN prof. Michał Kleiber w weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej” już zadeklarował, że sprawą zajmie się on i macierzysty instytut profesora Jasiewicza. Jego wypowiedź, że sam jest „zaskoczony takimi poglądami” a także, że „dowiedział się, że ten nieszczęsny profesor Jasiewicz cieszył się do tej pory bardzo dobrą opinią i prezentował zupełnie odmienne poglądy” świadczą, że Akademia ma przed sobą spore wyzwanie. Mamy zatem nadzieję, że oczekiwane działania Polskiej Akademii Nauk oraz środowisk naukowych w Polsce będą właściwą próbą „zmniejszenia skutków tej kompromitacji” oraz skuteczną reakcją na nagłośniony przez nas „akt agresywnej przemocy wobec uczuć wielu osób”. Z poważaniem, www.holocaustresearch.pl> |