Seminaria materiały: marzec 200531.III.2005
Fakt, że obcokrajowcy nie podlegali wszystkim zarządzeniom okupanta obowiązującym ludność żydowską, podsunął dwóm szwajcarskim organizacjom zajmującym się pomocą Żydom na terenach zajętych przez III Rzeszę pomysł uzyskiwania dla Żydów w okupowanej Polsce paszportów państw południowoamerykańskich. Listy ze Szwajcarii nadchodzą do Warszawy w dużych ilościach na przełomie 1942/1943r. Ich adresaci jednak w większości zginęli w czasie akcji wysiedleńczej lub w krematoriach Treblinki. Ci, którzy zdążyli je odebrać, zostają internowani w Hotelu Royal na Chmielnej 31, skąd 18 maja 1943 wysłany zostaje transport 64 osób do Vittel. Wiadomości o możliwości ratunku rozchodzą się po Warszawie; na Chmielną zaczyna się zgłaszać coraz więcej ludzi szukając sposobu na kupienie dokumentów. Royal zapełnia się do granic możliwości – na początku czerwca 1943 mieszka tam już sto osób. Wobec tego Niemcy postanawiają przenieść lokatorów z Chmielnej do jakiegoś większego budynku. Wybór pada na Hotel Polski na ul. Długiej 29. Większość z Żydów przebywających w Hotelu oczywiście nie posiadała dokumentów gwarantujących wyjazd, ale w tym momencie na scenę wkraczają dwaj żydowscy kolaboranci: Lolek Skosowski i Adam Żurawin, którzy zaczynają sprzedawać dokumenty świadczące o posiadaniu obcego obywatelstwa – właśnie te, których nie doręczono adresatom w getcie. Ceny dokumentów były bardzo różnie – od 30 tysięcy do 300 tysięcy złotych. W Hotelu Polskim sprzedawano paszporty i promesy Paragwaju, Hondurasu, Salwadoru, Peru i Chile oraz rozdawano za darmo certyfikaty palestyńskie. Osoby zakwaterowane w Hotelu Polskim wyjechały z Warszawy czterema transportami. Pierwszy z nich wyjechał w czerwcu 1943 do Vittel; drugi (1200 osób), wyjechał do Bergen – Belsen 5 lipca 1943 r. Trzeci (600 osób) odjechał osiem dni później. Tego samego dnia, 13 lipca, pozostające jeszcze w Hotelu 400 osób zabrano na Pawiak, gdzie internowano 94 osoby, a pozostałe rozstrzelano 15 lipca; byli to ‘dzicy’ lokatorzy Hotelu, którzy nie posiadali żadnych dokumentów. 19 października 1943 z Pawiaka wysłany zostaje transport do Bergen – Belsen, a ostatni, w listopadzie 1943 wyjechał do Vittel. Szacuje się, iż przez Hotel Polski przeszło ok. 2,5 tys. osób, z czego ok. 2 tys. trafiło do Bergen – Belsen. Ich nazwiska nie są znane i praktycznie nie do ustalenia – kupowano bowiem gotowe dokumenty i wyjeżdżano używając cudzych nazwisk. Państwa południowoamerykańskie początkowo odmawiały przyjęcia internowanych, kwestionując prawdziwość ich dokumentów, a gdy pod naciskiem rządu USA wiosną 1944 roku zaczęły je uznawać, było już za późno. 23 października 1943 wysłano z Bergen – Belsen do Oświęcimia 1800 osób według imiennej listy. W późniejszych miesiącach miały miejsce dwa mniejsze transporty, liczące ok. 350 osób. Z kolei internowani w Vittel zostali wywiezieni do Oświęcimia w dwóch transportach – w kwietniu i maju 1944. Wojnę przeżyło ok. 260 osób; głównie posiadacze certyfikatów palestyńskich. Po wojnie wydarzenia, które miały miejsce na Długiej zaczęto jednoznacznie interpretować jako pułapkę przygotowaną przez gestapo, które za zgodą nazistowskich władz postanowiło zrobić użytek z dokumentów, których nie było komu doręczyć i tym sposobem wyciągnąć z ukrycia tysiące Żydów, a przy okazji wzbogacić się na tym. Koronnym argumentem miał być oczywiście los ludzi, którzy przeszli przez Hotel. Z drugiej strony, niejasności wokół tej sprawy stawiają pytanie, czy Hotel Polski był pułapką, czy też możliwością ratunku, która się nie powiodła? Niniejszy referat, oparty na dwuletnich badaniach, będzie próbą odpowiedzi na to pytanie. Agnieszka Haska - magistrantka wiedzy o kulturze w Instytucie Kultury Polskiej UW, animatorka kultury, zajmuje się antropologią, historią kultury, realizacją projektów edukacyjnych oraz animacyjnych. www.holocaustresearch.pl> |