Drukuj  

PUBLIKACJE - Zagłada domu Trynczerów ...


Nr 9 (3478) /27 lutego 2012 r.

PODKARPACKA RWANDA
Michał Bilewicz

Jeśli myślicie, że Gross ujawnił już najgorszą prawdę o polskiej wsi, czeka was niemiła niespodzianka

Ta książka zaczyna się jak księga pamiątkowa odległej wsi podkarpackiej. Tadeusz Markiel przywołuje postaci słynnych mieszkańców Gniewczyny, historie zacnych, patriotycznych rodzin Browińskich, Dałomisów czy Chruścielów – tych od „Montera”. Ten sposób pisania przywodzi na myśl żydowskie yizkorbuchy, pisane przez ocalonych księgi pamięci pełne nostalgicznych wspomnień o rodzinnych stronach autorów. Kolejne rozdziały wyrywają jednak czytelnika z nastroju sentymentalnego.

Już przed wojną w sielskiej atmosferze Podkarpacia polscy mieszkańcy gardzą swoimi żydowskimi sąsiadami. Niemal każde święto staje się okazją do antysemickich szykan. Przedwojenne prześladowania są jednak niczym w porównaniu z tym, co w Gniewczynie zdarzy się w latach okupacji. W książce „Jakie to ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości? Zagłada domu Trynczerów” Tadeusz Markiel opowiada o zbrodniach, których był świadkiem jako kilkunastoletni chłopiec. Jest to relacja niezwykła – tak jak jej autor, pochodzący ze wsi wojskowy mechanik artylerii, a tak naprawdę wrażliwy humanista, prawdziwy erudyta głęboko osadzony w polskiej literaturze. Patrzy na świat przez pryzmat wszystkich ważnych punktów odniesienia polskiej kultury – chrześcijaństwa, tradycji romantycznej, pozytywistycznych nadziei na postęp i patriotycznych uniesień powstańczych. To właśnie z tej perspektywy emerytowany mechanik przedstawia zbrodnie w domu Trynczerów, w którym grupa uwięzionych Żydów poddawana była torturom i gwałtom przez swoich polskich sąsiadów, a na końcu wydana na śmierć.

Opowieść chrześcijańsko-patriotyczna i sentymentalno-regionalna to dwie polskie narracje ukrywające dawną przemoc. Koncentrując się na przeszłych bohaterach i urokach ziemi ojczystej, bardzo łatwo nie opowiedzieć o zbrodni dokonanej przez rodaków. W tego typu narracji sprawców zbrodni traktuje się zwykle jako przestępczy margines, wioskowych chuliganów, wszelakich „ludzi luźnych” – przeciwstawiając ich „zdrowej” większości. Tadeusz Markiel pokazuje jednak, że zbrodni dokonują nie odszczepieńcy, lecz gorliwi wyznawcy hasła „Bóg – Honor – Ojczyzna”, zaangażowani patrioci i członkowie szanowanych rodzin. Nie boi się nazwać ich „mafią”, która terroryzuje własną społeczność – czasem kolaborując z okupantem, czasem wykorzystując okupantów do własnych celów. W tym sensie jego analiza bardzo bliska jest socjologicznym rozważaniom na temat przestępczości zorganizowanej (np. Diego Gambetty), które wskazują na społeczną rolę mafii i jej genezę w czasach okupacji oraz zamętu. Niemal zawsze gdy brak jest legalnych i uznanych władz, pojawiają się struktury, które reprezentując własną społeczność, żerują na niej i sieją przemoc.

Markiel opisuje napaści na niewinnych ludzi, których owa mafia (po części pokrywająca się z lokalnymi strukturami dywersji AK) posądzała o kolaborację z wrogiem. Jego opisy znajdują przecież odzwierciedlenie w wydanej niedawno przez KARTĘ relacji Stefana Dąbskiego („Egzekutor”), który również w okolicach Rzeszowa, jako nastoletni żołnierz dywersji, dokonywał mordów na Ukraińcach, PPR--owcach oraz rodzinach domniemanych kolaborantów. Zbrodnie na Żydach w Gniewczynie to kolejny dowód na wyradzanie się w czasie okupacji instytucji cieszących się społecznym poważaniem (jak Ochotnicza Straż Pożarna czy Komenda Dywersji AK). Pewnie dlatego też działania katów spotykały się zwykle z milczącym przyzwoleniem pozostałych mieszkańców. I choć relacje nastoletniego chłopca można by pewnie łatwo podważyć, uzupełniająca książkę skrupulatna analiza historyczna Aliny Skibińskiej, która dotarła do chyba wszystkich istniejących źródeł, korespondencji i relacji potomków ofiar, stanowi solidne potwierdzenie faktów przytaczanych we wspomnieniach Markiela.

Dla psychologa społecznego historia zbrodni w Gniewczynie to zaprzeczenie naiwnej wiary w idylliczną integrację ludzi różnych kultur. Od lat 30. psychologowie wierzą bowiem, że częste kontakty pomiędzy sąsiadami są w stanie zapobiec uprzedzeniom i przemocy wobec obcych. Gniewczyna przed wojną była wsią zintegrowaną – żydowscy mieszkańcy niczym nie różnili się od Polaków. Ubierali się identycznie, mówili tym samym językiem, posyłali dzieci do tych samych szkół. Żydzi nie byli tu zamożniejsi od reszty ludności. Rodziny dobrze się znały, do spotkań dochodziło w zasadzie na każdym kroku. Nie zapobiegło to jednak nienawiści, a później przemocy. Legendy o żydowskim złocie i ukrytym bogactwie wywołały zawiść wobec ludzi, którzy byli często znacznie biedniejsi od Polaków. To wystarczyło, by w czasie okupacji doszło do masowego wydawania Żydów Niemcom. Czemu zajścia te miały w Gniewczynie tak brutalny przebieg? Dlaczego sąsiedzi sąsiadów nie tylko wydawali Niemcom, ale też gwałcili ich i torturowali? Tu również mogły odgrywać pewną rolę przekonania o żydowskim bogactwie. Gdy do sprawców zaczynało docierać, że bogactwo ich ofiar jest mitem, a skazani na zagładę Żydzi to w większości biedacy, pojawiał się dysonans, który mógł wywoływać nadmiarową brutalność. Przemoc pozwalała zagłuszyć pojawiające się wyrzuty sumienia, uzasadniała ludobójcze działania.

Współczesna literatura Holocaustu wiąże ludobójstwo z nowoczesnością i postępem. Idąc tropem Theodora Adorno, Hannah Arendt i Zygmunta Baumana, badacze Holocaustu uczynili Adolfa Eichmanna prototypem ludobójcy tamtej epoki, a symbolem tamtych czasów stały się obozy zagłady. Polska szkoła badań nad Holocaustem – do której należą m.in. Jan Tomasz Gross, Jan Grabowski, Barbara Engelking i Alina Skibińska – ukazuje światu zupełnie inne oblicze zagłady. Holocaust był na polskich ziemiach dokonywany nie tylko przez „zbrodniarzy zza biurka”. Często miał on oblicze takie jak w Gniewczynie czy Jedwabnem, gdzie to sąsiedzi mordowali sąsiadów. Philip Gourevitch opisując ludobójstwo w Rwandzie, pisał, że w tym afrykańskim kraju „sąsiedzi rąbali sąsiadów na śmierć w ich domach, a koledzy mordowali kolegów w miejscu pracy. Księża zabijali parafian, a nauczyciele swoich uczniów”. Tadeusz Markiel i Alina Skibińska pokazują, że tej miary barbarzyństwo może się zdarzyć także w podrzeszowskiej wsi.

Michał Bilewicz

T. Markiel, A. Skibińska, Jakie to ma znaczenie, czy zrobili to z chciwości? Zagłada domu Trynczerów, Warszawa 2011, wyd. Stowarzyszenie Centrum Badań nad Zagładą Żydów

Nr 9 (3478) /27 lutego 2012 r.

 


Copyright © tekst i zdjęcia  Centrum Badań nad Zagładą Żydów IFiS PAN [jeżeli nie zaznaczono inaczej]
www.holocaustresearch.pl