„Bierzemy, powiedzmy, narzędzia stolarskie od pierwszego lepszego fachowca i idziemy na wachę. Dochodzimy do niemca i mówimy, że zostaliśmy przysłani z gminy żydowskiej i mamy mu zrobić szafę lub coś innego w budzie – czy by nie chciał być tak łaskawy i wejść z nami do budki, pokazać nam, co mamy zrobić i w jakim stylu itp. Gdy dodaliśmy jeszcze kilka pochlebnych słów dla niego, zachęcając go tym, ten bez namysłu wchodził do budki. Ja z Wilkiem wchodzimy też, ja trzymam narzędzia i staję przy okienku, by mnie widział, a nie okno, a Wilek pokazuje mu odpowiednie ściany i określamy w fantazji szafę i [co] tam jeszcze dusza zapragnęła. Ja, stojąc przy okienku, słyszę, ile wozów przeszło, tu panuje współpraca. Gdy się bierze na «ścianę» niemca, to mają przejechać wszystkie wozy, wszystko jedno czyje. Wiedząc, że robota nasza skończona, dajemy mu kartkę do podpisania z obstalunkami – pisaną po żydowsku – ten podpisuje i my mamy pójść do gminy po zatwierdzenie […]”.